wtorek, 9 grudnia 2014

Początek

Od dawna nie mogę patrzeć w lustro, nie mogę zaakceptować tego jak wyglądam. Błędne postrzeganie samej siebie - mnie to nie dotyczy. Widzę jak wyglądam, wiem również, że nie odbiegam wyglądem od większości dziewczyn w moim wieku. Na chwilę obecną mam 174 cm wzrostu (i to się raczej nie zmieni) i ważę 59 kg (mam za to nadzieje, że to ulegnie zmianie). Często słyszę: nie odchudzaj się, będziesz brzydka! przy twoim wzroście nie powinnaś ważyć mniej! Powinnam, nie powinnam.... Mam w sobie jednak odrobinę ambicji - chcę dążyć do ideału. A dla mnie ideałem są te wszystkie filigranowe dziewczyny, baletnice, Azjatki..... Niby słyszę, że chudsza nie będę się nikomu podobać, a obserwując swojego mężczyznę czy też znajomych widzę, że właśnie za takimi drobnymi laleczkami oglądają się najczęściej na ulicy (za mną jakoś nie ogląda się nikt).

Nie podoba mi się moje ciało, uważam że jest rozlazłe. Nie podoba mi się ta masa tłuszczu, te trzęsące się jak galareta pokryte cellulitem uda między którymi nie ma ani centymetra przerwy, łydki mające w obwodzie 40 cm..... Chcę być piękna! Chce być chuda. Jakiś czas temu podjęłam walkę o lepsze - chudsze - idealne życie. I nie zamierzam przegrać, nie zamierzam się poddać.....

Waga minimalna wg mnie nie istnieje - kiedy w lustrze zobaczę kości okryte cienką warstewką skóry wtedy przestanę, spauzuję.....



Dodam jeszcze, że raz w tygodniu uczęszczam na psychoterapię którą rozpoczęłam nie z powodów zaburzeń odżywiania (lecz zaburzenia te, również są na niej omawiane)


******************



Garść motywacji na dobry początek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz